Przypadek, że spędziłem godzinę swojego życia w klasie z nimi. Kobieta wyglądała jakoś nudnie normalnie, chłopak jak zabrany z klatki dla małp. Na początku lekcji, chciałem się skupić, jak zawsze, jak kiedyś na normalnej lekcji w normalnej szkole. Jednak nie potrafiłem. Nerwowo bawiłem się długopisem, aż zacząłem coś bazgrać. Co jakiś czas spoglądałem na nią z nadzieją, że mówi coś, chociaż troszkę interesującego. Miałem nadzieje, że tutaj będzie coś ciekawego, coś co zrekompensuje mi zamknięcie w tym miejscu, z jakimiś nieudacznikami. Patrząc, jednak na to małe coś tam sosojujuku uznałem, że jeśli wszyscy wyglądają jak, wyrwani z cyrku nie będę się nudzić. Chodził jak taka mała kaczka różowa kaczka, w sumie jest zabawny. Przyglądnąłem mu się dokładnie, bardzo dokładnie. Mały, chudy chłopak… chyba lubi wyglądać, jakby właśnie ktoś podbił mu oko. Mógłby się przynajmniej postarać z tymi cieniami czy co to ma być. Wtedy, może by mi się przyjemniej patrzyło. Wieśniak z jakiejś psiury ciekawe, za co tutaj jest?
Jeszcze przez chwilę siedziałem w ławce i kończyłem rysunek. Zabrałem zeszyt i długopis.
Wstałem, patrząc przez okno. Chyba już wszystko zwiedziłem? Może jeszcze się rozejrzę, nie mam nic innego do roboty. Przecież nawet nie wybrałem, tego ich zajęcia czy coś. Nie będę się bratać z kryminalistami i pomagać im w jakiś zadaniach. Tym bardziej, jeśli oni wszyscy są tak upośledzeni. Mogłem częściej podejmować próby ucieczki. Może akurat by mi się udało? Wyszedłem z budynku, myśląc nad tym. Stąd na pewno nie ucieknę. Trzeba więc wybrać zajęcie, które umożliwi mi wyjście z tego więzienia dla psychopatów. Wtedy znów spróbuje się jakoś wyrwać, ale co wtedy zrobię? Pomyślę, jak mi się uda. Z rozmyślań wyrwał mnie, obraz tej różowej małej kaczuszki. Może to jest okazja, by się trochę pośmiać? Podszedłem do niego.
- ktoś cię pobił, czy lubisz tak wyglądać? – spytałem. Gdy podniósł wzrok, dodałem – oj nie chcę się z ciebie śmiać, po prostu… Nikogo tutaj nie znam i w sumie ciekawi mnie jeszcze, które to było twoje imię kaczuszko.- uśmiechnąłem się, patrząc na niego. Miałem taką wielką nadzieję, że zrobi coś ciekawego, śmiesznego czy na tyle żałosnego bym miał jakąś chwilową rozrywkę. Gdy otworzył usta, usłyszałem za sobą dziwny dźwięk. Zerknąłem i widząc jak, jacyś idioci się biją, przyglądałem się chwile.
-cymbały.– mruknąłem pod nosem – więcej tutaj jest idiotów twojego pokroju czy tych tam?- Po jakiejś może minucie przyszedł jakiś dziadek, z początku trochę mnie to rozbawiło, ale później uznałem, że ja się chyba nie chce tutaj bić. Zabolało od patrzenia. Chce do domu.
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz