- Sam do końca nie wiem...- mówiłem, patrząc w zupełnie inną stronę.- już sześć lat temu, przychodziły tu tylko nieliczne osoby. Zaraz potem wybudowali nowy plac bliżej budynków. Nikomu się tu nie chciało przychodzić, ze względu na to, że trzeba przejść przez cały teren szkoły...takim też sposobem miejsce zostało zapomniane i jest teraz zaledwie głównym celem moich spacerów...- kończąc mówić, spojrzałem na chłopaka, który uważnie przyglądał się wróblowi.
- koło sadu będzie ich więcej. - powiedziałem nieco znudzony, na co tylko spojrzał na mnie kontem oka.- jak żaden głupek ich bezlitośnie nie gonił, to dasz radę blisko podejść.
Nie zwracając już na nic uwagi, wolnym krokiem zacząłem iść przed siebie, jednak nie poszedłem daleko. Nie miałem za bardzo tutaj nic do robienia. Niestety jak na razie zbliżanie się do budynków było dość ryzykowne. Wszyscy nauczyciele byli jakoś strasznie markotni, z resztą większość uczniów jak na razie też nie wychyliła się ze swoich pokoi, przez co było nadzwyczaj spokojnie...aż dziwnie. W pewnym momencie zacząłem zastanawiać się nad tym wszystkim. Taka cisza nigdy nie zapowiadała niczego dobrego. W tej sytuacji trzeba było spodziewać się naprawdę wszystkiego. Spojrzałem na zegarek-nie siedzieliśmy tu bardzo długo, jednak dla bezpieczeństwa własnego, trzeba było za jakiś czas się przemieścić. Zdziwiło mnie przybycie pani Annie na miejsce w którym rozegrała się cała akcja z udziałem Christine i to jeszcze w tak krótkim czasie. Christine może i była energiczna, ale zawsze szybko dostawała zadyszki, po której ledwo utrzymywała się na nogach, więc to nie możliwe, żeby to ona o wszystkim powiedziała, z resztą...ona nigdy takich rzeczy nie mówi nauczycielom. Od razu pomyślałem, że tzw. "kablem" był Kaspian. Byłem w stanie powiedzieć, że byłem tego prawie pewny. Przecież w szkole nie ma większego donosiciela od niego. Na pewno nie darował by nam naszej ucieczki, więc mogłem się spodziewać jego osoby w pobliżu, jednak zanim stąd dojdzie do szkoły, to trochę mu zajmie. Mimo wszystko nie można było siedzieć bezczynnie i czekać, aż ktoś z nauczycieli nas znajdzie. Gdy po jakimś czasie się odwróciłem, zauważyłem postać oddalającą się od nas. Teraz nie było żadnych wątpliwości, że to on. Gdy uda nam się uciec, nauczyciele widząc to miejsce zapewne mu nie uwierzą, ponieważ na prawdę nikt tu nie zagląda, wrócą i za jakiś czas znowu zapomną o tym miejscu. Tak więc trzeba było działać.
- Idziemy.
- Po co?
- Jeśli chcesz uniknąć wszelkiego rodzaju kary od nauczycieli to wstawaj i chodź. - mruknąłem trochę zniecierpliwiony.
Nie było to do końca dobre rozwiązanie, ale chyba był to jedyny sposób aby jakoś z tego wybrnąć.
- Powiesz mi chociaż z łaski swojej gdzie idziemy?!
- Zobaczysz...
Większość przeszliśmy w milczeniu. Doszliśmy do małego, niskiego budynku z drzwiami zamkniętymi na parę kłódek, a na dodatek zabezpieczonymi paroma deskami i łańcuchami. Na jednej ze ścian był wyraźny napis " WSTĘP WZBRONIONY!". Było to podziemne przejście do najgłębszych piwnic szkolnych, do których uczniowie nie mogli wchodzić. Tylko paru nauczycieli miało prawo tam przebywać. Nikt nie wiedział co tak na prawdę kryją. Nawet ja nigdy tutaj nie zajrzałem, pewnie ze względu na to, że wejście do nich było możliwe właśnie przez te oto drzwi, lub przez drzwi w szkole, które w sumie też zawsze są zamknięte. Teraz trzeba było zabrać się za ich otworzenie, nie psując za wiele, oraz aby można było je znowu zamknąć.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz