Ujrzeliśmy...ścianę. Była jednak bardzo podejrzana, gdyż zrobiona z kamieni i cegieł.
- Za tym musi coś być. - rzekł chłopak.
Po krótkim, lecz dokładnym jej obejrzeniu, stwierdziłem, iż na pewno nie pozbędziemy się jej jak tamtych drzwi, jednak po dziurach przy samej ziemi można było wywnioskować, że da się jej pozbyć.
- Szukaj cegły, którą dałoby się jakoś wyjąć.
To był aktualnie najlepszy pomysł, więc bez ociągania się zaczęliśmy dotykać całej powierzchni ściany.
**20 minut później**
Po dokładnym sprawdzeniu ściany nie udało nam się nic znaleźć. Ivan znów zaczął dokładnie analizować całą jej budowę, a ja zamyślony się o nią oparłem. Właśnie w tym momencie za mną wypadło parę cegieł, przez co wylądowałem na kurzu i kamieniach po jej drugiej stronie. Gdy wstałem, chłopak wyjął jeszcze parę cegieł i sam przeszedł z uśmiechem przez dziurę. Przed sobą znowu zobaczyliśmy korytarz, jednak ten nie był już zalany wodą. Zamiast tego wyglądał jakby ktoś tu opróżniał worki z odkurzacza. Bez dłuższego zastanawiania poszliśmy przed siebie. Tutaj ściany były znacznie bardziej zniszczone, można było powiedzieć wprost, że się rozlatywały. Co parę metrów można było w nich zobaczyć głęboką dziurę. Z sufitu (o ile można tak to nazwać), spadały kamyki. Nie miałem pojęcia co to za piwnice. Te, które prowadziły do szkoły były za tamtymi drzwiami, jednak o tych nie słyszałem, bynajmniej teraz sobie nic nie przypominałem. Im dalej szliśmy, tym bardziej był wyczuwalny zapach, który nie należał do przyjemnych. Nie zważając na to poszliśmy dalej - monotonnym korytarzem, który wydawał się jakby nie miał końca. To na pewno nie było normalne miejsce, a na dodatek całe otoczenie robiło się mniej bezpieczne. Coraz więcej podejrzanych, a nie raz nawet niezidentyfikowanych przedmiotów leżało rozwalonych w kontach. Byliśmy już przy kolejnym zakręcie i nagle rozległ się dziwny huk. Zatrzymaliśmy się. Po chwili znowu - dziwny hałas. Czasem przypominał czyjeś kroki, czasem jakby ktoś uderzał czymś ciężkim o ziemię. Lekko wychyliliśmy się zza rogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz