Wszystko szło po naszej myśli. Seo- Jonn zawiesił na drzewach, kulki materiałów, które spadną, tylko gdy nasze ofiary się ruszą. Będzie zabawnie. Na początku, zaczęli traktować te pogróżki ze śmiechem. Później, tajemnicze zniknięcie jednej z dziewczyn- oczywiście wszystko wyglądało tak; spała złapałem ją, na tyle szybko, by się nie rozdarła, lina i usadzenie jej obok nauczyciela. Po tym, zaczął się zamęt. Ludzie, czując strach, wstawali ze swoich miejsc a te zawieszone kulki spadały na nich. Z materiałem na oczach, zachowywali się dość... śmiesznie. Gdy panika była, nie mała, uśmiechnąłem się zadowolony do chłopaka. Cały plan wyszedł, satysfakcjonujące. W końcu podbiegł do nas jakiś chłopak, przerażony z prześcieradłem, na głowie. Ściągnęliśmy materiał, a on widząc nas, przestraszył się jeszcze bardziej i zaczął wycofywać. Uciekając, potknął się i upadł w błoto. Przyznam, rozśmieszyło mnie to, nawet bardzo.
- to co, idziemy nastraszyć, więcej osób? – Chłopak się zgodził, ruszyliśmy do panikujących ludzi. Proste, wyskoczenie zza drzewa, łapanie ludzi zimnymi dłońmi. Dyszenie im na ramiona. Nauczyciel, oglądał to z uśmiechem. Faktycznie lepsze widowisko, niż tamto. Po kilku godzinach zabawy – bo tyle im zajęło zorientowanie się, że są to żarty, mieliśmy się spotkać, na starym placu zabaw. Z dala od innych. W drodze do niego, trochę, jakby mi przeszkodzono. Zatrzymała mnie jakaś dziewczyna, z kilkoma innymi uczniami. Mieli nie mały problem, do całego przedstawienia. Na szybko chciałem, wymyślić, coś, by uniknąć oklepanej twarzy. Nie zdążyłem – za to unik wyszedł mi pięknie. Podciąłem jej nogi i ruszyłem biegiem na drzewo.
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz