- Tak, zamknąłem. – powiedziałem, stojąc oparty o drzwi do łazienki. Zdenerwowało mnie jego zachowanie. – Rozumiem, że uciekać tak będziesz od ludzi całe życie? – uniosłem brew. Patrzyłem się na chłopaka. – czy nie potrafisz zamknąć od siebie, nie otoczenia, a to co spowodowało, że się zamknąłeś? – ciągnąłem to dalej. – powiedz mi, ile osób w takim razie, zainteresowało się tobą, tak jak ja dziś? Nie ważne, że naćpany i pijany. – mruknąłem, myśląc nad nim. – wiesz co? Myślenie właśnie, takie, że jest za późno, nie pozwala stworzyć mojej arkadii. Ciekawe, gdzie podziała się twoja. Spalona i zagrzebana gdzieś pod piachem. Bo jest za późno. Gdybym myślał, tak jak ty, nie wierzyłbym w świat bez cierpienia. Ale wiesz co, on jest. OOO jeszcze coś, wiesz dlaczego, nie chcesz by się ktoś tobą interesował? Bo jest to dla ciebie nowe, niekomfortowe, uciekasz od tego, ale i tak wołasz swoim zachowaniem o uwagę. Potrzebujesz ludzi, zainteresowania, bez tego nie da się żyć. Będziesz cały czas uciekać, siedząc w tym chorym miejscu, zamknięty z ludźmi, którzy myślą podobnie? Widziałem jakie książki czytasz, chcesz się rozwijać – ale jak? Zamknąłeś się. Kure.wsko ci współczuję. – prychnąłem idąc do drzwi. – lepiej sprawdzę, czy zamknąłem swoje – powiedziałem, dość pretensjonalnie – albo zrobić, coś śmiesznego. Bo pan Seo –Joon, woli powiedzieć, jest za późno, nie interesuj się mną…-otworzyłem drzwi. – o i nie myśl, że na trzeźwo bym tego nie powiedział. Zrobiłbym to, tylko o wiele głośniej… alkohol i dragi mnie wyciszają. – pomachałem mu rączką – do jutra- nie myśl sobie nawet, że teraz jeszcze dam ci spokój. Już za bardzo cię polubiłem. – zamknąłem drzwi i poszedłem do siebie. Na całe szczęście, droga do pokoju poszła gładko… Nie upadłem, nie obrzygałem się i nie widział mnie, żaden nauczyciel. Wyjąłem skrzypce i zacząłem przypominać sobie to czego się nauczyłem. Nie poszedłem rano na lekcje, głowę mi rozsadzało i miałem dość. Gdy zacząłem się czuć lepiej, wstałem, wziąłem prysznic, jakieś śniadanie. Nastroiłem skrzypce… na trzeźwo mi to lepiej wychodziło.
Siedziałem przy oknie i popołudniu widząc chłopaka, wziąłem symbol swojego więzienia. Usiadłem obok niego na ławce, położyłem intrument na kolanach otworzyłem go przetarłem, wziąłem smyczek, który przeciągnąłem kalafonią, odgarnąłem włosy, ułożyłem instrument, wziąłem wdech i zacząłem chopin’a nocturne c. Nie zwracałem większej uwagi na otoczenie, tylko ja i skrzypce, tak jak byłem uczony. Gdy skończyłem, zaskoczył mnie widok, chłopaka obok.
- Myślałem, że sobie poszedłeś po hmm... dwóch sekundach. - uniosłem brew chcąc małe wyjaśnienia.
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz