piątek, 15 lutego 2019

Od Ivan'a C.D Seo-Joon

Widząc jak, Seo-Joo n upada, przestraszyłem się jeszcze bardziej. Popatrzyłem na nieznajomego i chcąc jak najszybciej, zabrać stad siebie i jego. Złapałem nieprzytomnego i uniosłem, wtedy dostałem w splot trzewny. Nie mogłem złapać oddechu i przerażony patrzyłem, na tego kogoś. Złapał mnie mocno i zaniósł do jakiegoś pomieszczenia, następnie ciasno przywiązał. Wbiłem wzrok w ziemie. Powoli dochodziłem do siebie. Gdy usłyszałem brzdęk, podniosłem wzrok na chłopaka obok. Obudził się. Następnie popatrzyłem w stronę scyzoryka. Z wysiłkiem, udało mi się do niego sięgnąć i schować w dłoni. Wpatrywałem się w postać. Muszę pomyśleć. I tak mnie zamknęli, więc jeśli, by się ktokolwiek dowiedział o kolejnym mordzie, nic się nie stanie. Czekaj co?
Nie, ja mam uciekać. Mój ulubiony przedmiot: piła – jest. Może inna, mniejsza, ale zawsze. Gdy postać się oddaliła, a następnie wyszła z pomieszczenia, co stwierdziłem po dźwięku zamykanych drzwi, szybko zacząłem przecinać linę. Gdy się rozluźniła, wstałem i zerknąłem na chłopaka. Mogę tutaj go zostawić. Co się takiego stanie? Podszedłem do niego i przeciąłem więzy i postawiłem go na nogi. Bez słowa ruszyłem w głąb pomieszczenia, wziąłem piłkę. Zerknąłem do próbek. Po rozejrzeniu się zorientowaniu co i gdzie. Kilku rzeczach w kieszeni. Wziąłem próbkę i z szerokim uśmiechem, patrzyłem na chłopaka. Rozbiłem to coś.
- jak chcesz, idź – powiedziałem do niego i rozwaliłem kolejny preparat, z którego wypełzł jakiś płód. Rzuciłem chłopakowi zeszyty i notatki tego typa.
– fajnie będzie to przejrzeć, nie? – powiedziałem i wtedy usłyszałem, że wrócił. Zerknąłem w jego stronę i rzuciłem w niego słoik, następny i następny. Złapałem go za rękę i pociągnąłem z całej siły w swoją stronę. Złapałem jego głowę i uderzyłem parę razy w blat. Robiłem to, aż nie zobaczyłem ściekającej krwi, po masce. Odepchnął mnie i uderzyłem w szafkę. Gaśnica. Szybko się podniosłem i wybiłem szybkę od kluczyka. Lekko trzęsącymi się dłońmi, otworzyłem szafkę. Kopnąłem napastnika tak, by poleciał w stronę chłopaka. Rzuciłem mu gaśnicę, którą uderzył go, parę razy w głowę. Zdyszany popatrzyłem na kaczkę. Najchętniej w tym momencie zabiłbym tego szaleńca, ale… no właśnie, ale. Pomyślałem o mamie. Wtedy, ku mojemu zdziwieniu mężczyzna dalej chciał walczyć, podbiegłem i kopnąłem go.
- myślę, że tam na górze już nas nie szukają. – powiedziałem. Trzeba uciekać, a nie zastanawiać się nad moralnością. Jednak dla bezpieczeństwa obróciłem go na brzuch, ściągnąłem maskę, wziąłem szklaną probówkę. I z zamachu uderzyłem w ten pusty łeb. Po tym ruszyłem w stronę wyjścia, nie oglądając się, za chłopakiem. Zaświeciłem znów latarkę w komórce. Wtedy zauważyłem, jak zsiniałe mam dłonie, od zimna. Słysząc czyjś oddech, zerknąłem za siebie. Kaczka. Pierwszy raz mi ulżyło, że go zobaczyłem. 
- Teraz… stąd wyjść… - mruknąłem pod nosem próbując przypomnieć sobie trase, którą przeszliśmy.

<Seo-Joon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2