Przestraszony, podszedłem do planu budynku. Byliśmy na parterze, super. Gdy ogarnąłem, które to są ściany nośne. Wziąłem sobie ten obrazek.
- chodź, na pewno jakoś uda nam się stąd wyjść. – uśmiechnąłem się nerwowo, idąc wzdłuż ściany, która była oznaczona jako nośna, bałem się, że za chwile wszystko na nas runie. Po chwili część, na której staliśmy, zaczęła powoli osuwać się w dół. Trzeba było skakać. Pociągnąłem za sobą chłopaka, biegnąc do części, której zaczynaliśmy widzieć fundament. Kur.wa, Podsadziłem kaczkę, i po chwili stałem obok. Nie wiedząc co dalej, po prostu ruszyliśmy przed siebie.
-nienawidzę tego miejsca z sekundy na sekundę, coraz bardziej – wymamrotałem pod nosem, zdenerwowany. Cały budynek się trząsł, a na nasze ramiona i głowy, spadał co chwila tynk. Zza oknem była przepaść
- przeskoczysz. – powiedziałem otwierając okno.
-Nie. Nie ma mowy. To ma z dwa metry!
- to rzucę tobą, przynajmniej będę mieć ciekawy widok – mruknąłem łapiąc go i stojąc w oknie, złapałem mocno jego ręce czując jak się wierci. – Już nie cyrkuj - prychnąłem, już miałem skakać, gdy usłyszałem trzaskający plastik okna. Szybko wybiegłem z tego pomieszczenia, ciągnąc za sobą chłopaka
-mogłem skakać, mogłem skakać – powtarzałem biegnąc na oślep. Schowałem się przy ścianie, skulony z rękawem przy ustach. Po chwili runęło wszystko.
Gdy ucichło… otworzyłem oczy. Ciemno, zaczaiłem kaszleć. Dobra żyje, super. Przeczołgałem się wzdłuż ściany, tam gdzie nie czułem sypiącego się pyłu. Cały się trzęsąc wyciągnąłem latarkę z kieszeni. Nigdzie nie widząc Seo- Joon’a, postarałem się o tym nie myśleć, tylko… Tylko co?
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz