Przyglądałem się mu. Gdy skończył, zerknąłem w lustro. Wyglądają jak prawdziwe… na pierwszy rzut oka na pewno się nie zorientuje. Jednak lustro, je też by mógł umyć. Nie mogąc wytrzymać, przetarłem je i popatrzyłem z wyrzutem na chłopaka.
-Awansujesz z kaczki na brudasa. –Mruknąłem. - No to zlokalizowanie tamtych idiotów i uważanie na Kaspiana. – powiedziałem, ruszając do wyjścia. Po jakiś 20 minutach znaleźliśmy go wśród swoich adoratorów. Chłopak, widząc mnie, zamarł.
- zmieniłem zdanie owco!- zacząłem z rozłożonymi rękami. – No chodź, tobie też dam nowe imię.
-że co? – spytał jeden z jego kolegów, patrząc na chłopaka, który się nawet nie odezwał. Nie było trudno ich sprowokować. Po chwili pobiegłem w stronę owego nauczyciela. Zdyszany, ze strachem zacząłem mówić staruszkowi:
-po.. pobili… tam ta..m – dyszałem, wskazując palcem. Szybko ruszył na akcję ratunkową, a ja po upewnieniu się, że nikt nie patrzy, wszedłem do tego pomieszczenia. Zamknięte. Wlazłem mu do pokoju, zabrałem pęk kluczy i zacząłem próbować otworzyć. Gdy mi się w końcu udało, wszedłem do pokoju z regałami, pudłami i wieloma, naprawdę wieloma, rzeczami. Prócz alkoholu zabrałem też zioło i fiufkę. Zamknąłem drzwi, zostawiłem klucze na swoim miejscu. Mało brakowało, przez okno zauważyłem, jak idzie jakiś nauczyciel. Wątpię mimo wszystko, że wchodzenie, do pokoju nauczyciela by mi uszło i ruszyłem do pokoju chłopaka, w którym mieliśmy się spotkać. Widząc jak, nie szanuje książek, nie mogłem tak siedzieć. Pozakładałem mu miejsca, gdzie skończył czytać zakładkami, które przyniosłem od siebie. Otworzyłem okno i poukładałem mu książki alfabetycznie, uprzednio ścierając półkę. Zeszyty ładnie kolorystycznie, na blacie. Teraz mogę siedzieć. Gdy wszedł, chyba się zdziwił, że to poukładałem i trochę mu ogarnąłem ten burdel.
- chyba sobie nie zdajesz sprawy, jak śmierdzisz.- zacząłem z pretensjami. – mogliśmy się spotkać u mnie. Ja używam mydła i ścierki do kurzu. Przynajmniej wszystko poszło gładko – uśmiechnąłem się delikatnie, pokazując na dwie butelki wódki, likier oraz kartonik a obok lufka. – tego nie było w planach, ale uznałem, że jak już mam coś stamtąd brać to… czemu nie?
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz