-Z czasem da się przyzwyczaić.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Dam radę...a ty nie zawracaj sobie głowy moją osobą.
- A to z jakiego powodu?
- Chociażby z takiego, że przynoszę same problemy.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Muszę przyznać, że nie lubię gdy ktoś zaczyna się mną martwić. Było mi z tym strasznie niekomfortowo. W takich chwilach chyba najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Jest już po godzinie 23.00...powinieniem teraz czytać jakąś książkę albo zająć się Kuroi'm, a nie siedzieć w zadymionej łazience z Ivan'em. Spojrzałem na chłopaka. I po co ja to wszystko robię? Właśnie teraz uświadomiłem sobie, że się boję...boję się zaufać drugiej osobie. Nie chciałem, aby ktoś potraktował mnie tak jak, jak traktowali mnie w dzieciństwie, gdy próbowałem znaleźć sobie znajomych. Wtedy raz za szybko zaufałem i żałuję do tej pory. Nikt nawet nie próbował mnie zrozumieć...nie chciałem być tak zraniony drugi raz, więc nie zważając na nic stworzyłem wokół siebie barierę, która mi nie pomaga. Odganiam od siebie ludzi - nic więcej nie robię i nic więcej nie potrafię zrobić. Uzależniłem się od tego wszystkiego. Chcąc zawsze coś zrobić, wmawiałem sobie, że nie mogę. Przestałem wierzyć w lepszy dzień, zostawiłem wszystko. Analizując przeszłość Ivan'a i moją stwierdziłem, że świat bez żadnego cierpienia nie mógłby istnieć, chociażby na przykładzie jego matki...kochała go i właśnie z tej miłości sprawiała mu ból. Nie byłem do tego szczególnie przekonany, chociaż...patrząc na to z drugiej strony - różni są ludzie. Każdy odbiera bodźce od innych inaczej. Rodzice zaplanowali mu całe życie, bili go, zabił, a nie odizolował się zupełnie od świata zewnętrznego tak jak ja. Otrząsnąłęm się z tych wszystkich przytłaczających myśli i wstałem, aby zamknąć drzwi na korytarz na wypadek, jakby któryś z nauczycieli robił kontrolę czy wszyscy uczniowie śpią.
- Nawet jeśli, to jest już za późno.- powiedziałem wstając z podłogi. - mam nadzieję, że zamknąłeś drzwi do siebie.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz