Siedziałem bezczynnie w klasie od ponad 30 minut. Było pusto. Znowu się zapowiadało, że nikomu nie chciało się ruszyć i przyjść na lekcje. Idąc wcześniej przez korytarze nie widziałem też nikogo oprócz Pana Szczypiora. Stwierdziłem, że wrócę do pokoju i byłem już przy drzwiach klasy, gdy zorientowałem się, że pierwszą lekcję mamy z Panią Annie, która jest codziennie, więc zrezygnowany wróciłem do ostatniej ławki.
Usiadłem i zacząłem planować resztę dnia, jednak moje rozmyślenia przerwało nagłe otwarcie drzwi. W ich progu ujrzałem wysokiego chłopaka. Nie widziałem go nigdy wcześniej więc od razu zorientowałem się, że jest tu nowy. Zrobił parę kroków w przód. Gapiłem się na niego spodziewając się, że coś powie, jednak po chwili weszła nauczycielka, którą wyjątkowo darzyłem nienawiścią.
Usiadłem i zacząłem planować resztę dnia, jednak moje rozmyślenia przerwało nagłe otwarcie drzwi. W ich progu ujrzałem wysokiego chłopaka. Nie widziałem go nigdy wcześniej więc od razu zorientowałem się, że jest tu nowy. Zrobił parę kroków w przód. Gapiłem się na niego spodziewając się, że coś powie, jednak po chwili weszła nauczycielka, którą wyjątkowo darzyłem nienawiścią.
- Nie spodziewałam się, że już w pierwszym dniu przyjdziesz na lekcje. - powiedziała kobieta, która mimo faktu, że jest wyższa ode mnie przy chłopaku wyglądała jak krasnal.
- poznaliźcie się już? -spytała z uśmiechem.
- zapewne nie. - I jej oczy z pogardą zwróciły się w moją stronę.
- A więc Ivan'ie, to jest Seo-Joon Kim, czyli nasz szkolny mruk.
Słowa "szkolny mruk" wyraźnie go rozśmieszyły,
- Siadaj do ławki, zaczynamy lekcje.
Od razu po podaniu tematu, standardowo "wyłączyłem się" i już do końca lekcji nie obchodziło mnie co się dzieje.
Pani Annie po skończeniu lekcji pozwoliła nam się udać do siebie, ponieważ gdy widziała jak nikt z naszej dwójki nie wyjawia zainteresowania, to aż jej się nie chciało żyć. Tak więc od razu po nauczycielce wyszedłem z klasy, jednak w drzwiach zatrzymał mnie śmiech Ivan'a. Spędziłem z tym gościem nie całą godzinę, a już miałem go dość.
Nie zwracając na to większej uwagi, ruszyłem dalej. Nie zdziwił bym się, gdyby za jakiś czas w moją stronę poleciały różnego rodzaju przezwiska. Wyszedłem z budynku A, mając nadzieję, że chociaż do końca dnia go nie spotkam, ale to graniczyłoby praktycznie z cudem, gdyż nie miałem zamiaru siedzieć w pokoju do wieczora.
Nie zwracając na to większej uwagi, ruszyłem dalej. Nie zdziwił bym się, gdyby za jakiś czas w moją stronę poleciały różnego rodzaju przezwiska. Wyszedłem z budynku A, mając nadzieję, że chociaż do końca dnia go nie spotkam, ale to graniczyłoby praktycznie z cudem, gdyż nie miałem zamiaru siedzieć w pokoju do wieczora.
Skierowałem się do pokoju najszybszą drogą jaka była. Rzuciłem zeszyty na stół i od razu poszedłem do parku.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz