czwartek, 11 kwietnia 2019

Od Ivan'a C.D Seo-Joon

Patrzyłem na to wszystko ze zdziwieniem, przecież nie musiał, mógł siedzieć cicho jak zawsze. To go nie dotyczyło… Poznawałem chłopaka z całkiem innej strony. Pomaga, teraz broni, nie rozumiałem tylko dlaczego? Przecież nigdy, nie stawał się bohaterem. Miałem nadzieję, że nie dostanę jutro żadnych zajęć. Pamiętając jak chłopak załatwił nauczyciela, prawdopodobnie będę mógł się wyspać. Przestałem się dziwić, dlaczego mógłbym chcieć śmierci nauczyciela.
- Wielkie dzięki – powiedziałem w końcu – tyle, że wiesz, że nie musiałeś – dodałem patrząc na chłopaka. Uśmiechnąłem się słabo gdy na mnie popatrzył.
-wiem. – odpowiedział mi. – denerwuje mnie 
- taa, jest wkur.wiający –zgodziłem się, położyłem się na swoim miejscu. Myślałem nad tą całą sytuacją, nic nie musiał, a to robił, wypełnił za mnie część kary i to nie tą małą część. Leżałem tak kilka godzin, zastanawiając się nad tym jego wylewem, w stronę nauczyciela. W sumie to było piękne, mina i żałosne próby obrony. – jestem ci wdzięczny – powiedziałem, gdy wydawało mi się, że już dawno śpi. – mam nadzieję, że częściej zobaczę ten żałosny wyraz twarzy dzbana. –dodałem ciszej i niedługo po tym usnąłem. Nikt mnie nie obudził, spokojnie popatrzyłem na zegarek. Dziewiąta, wyspałem się dzięki kaczce. Trochę obolały, przez otarcia podniosłem się. Głupie zadania. Gdy się rozbudziłem, ruszyłem na lekcje, a bo czemu nie? Po dwóch godzinach się zacząłem nudzić i po przerwie, nie miałem planów wracać. Zacząłem szukać Seo-Joon’a. Nie ejst to takie proste, gdy nie zna się całej szkoły – a on wręcz przeciwnie. Po takim spacerze wróciłem do namiotu. Syf, syf i syf. Posprzątałem, gdy nikogo nie było w pobliżu wyciągnąłem fajki. Spokojnie paliłem, jednak prawie dostałem zawału, gdy zorientowałem się, że ktoś jest obok. Gdy się odwróciłem i zobaczyłem chłopaka, uśmiechnąłem się do niego. Ulżyło mi, nie chciałem więcej kłopotów. 
- dzięki tobie się wyspałem – oznajmiłem, rozkładając ręce. Po chwili spoważniałem. – jesteś naprawdę miły – zaciągnąłem się – na budowie traktowali cię jak diabła? – spytałem przypominając sobie tamtą rozmowę.
- nie, nawet nie. 
- na to się zapowiadało – zaśmiałem się – jak myślisz, za ile skończą? Nie, że źle mi się tutaj mieszka, ale mam dość bawienia się w harcerza, w lesie. 
- chyba niedługo, nie patrzyłem co już zrobili. 
-posprzątałem – oznajmiłem, gdy zamierzał wejść do środka. – mimo małej ilości rzeczy, był okropny bałagan – dodałem ciszej, wpatrując się przed siebie. Ciekawiło mnie, czy jak już nie będziemy na siebie skazani, przez siedzenie ze sobą dzień w dzień, noc w noc, w małym namiocie. Dalej będziemy mieć ze sobą taki kontakt? Na dobrą sprawę, mógłby się urwać, a my wrócić do swoich zajęć. Odzyskamy swoje stracone rzeczy, prywatność o! łazienka… wezmę długą kąpiel. 
- jak twoje ręce? – położyłem się tak, ze w połowie byłem w namiocie. 
-gojom się.
- pamiętasz moją arkadie? – uniosłem brew, dopalając.
-yhm – mruknął.
- to słuchaj, w moim idealnym świecie, miałbym magiczną moc. Magiczna moc leczenia – zrobiłem dziubek, chcąc z nim chwile pożartować. – mmm… mogę ci się jakoś odwdzięczyć? – spytałem, dalej się do niego uśmiechając. Zgasiłem papierosa w trawie. 


<Seo-Joon'a?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2