- No pewnie, że tak. - powiedział bez wahania, na co z Ivan'em popatrzyliśmy się na niego z grymasem. Gdy tylko to zobaczył zaczął analizować swoją wcześniejszą odpowiedź. - eh.. dobra.- zaczął.- sądząc po miejscu, rzeczach i tych stworzeniach jakie się tu znajdują nie uwierzyłby wam nikt. Prędzej by was wyśmiali. Ja sam stwierdziłbym, że sobie po prostu żarty robicie.
- No widzi pan? Nie mogliśmy tego zgłosić.
Nauczyciel pomruczał pod nosem i rozejrzał się dookoła.
- Idziemy? Już wiele zobaczyłem, a teraz muszę zastanowić się co zrobić z waszą karą.. a teraz...gdzie wyjście?
- Tam. - wskazał palcem chłopak w stronę wyjścia.- mam nadzieję, że wskazanie drogi może być kolejnym powodem na darowanie nam kary.
- Zastanowię się...- powiedział mimo wszystko z dumą mężczyzna i ruszył przodem.
W sumie miał być z czego zadowolony. Dowiedział się praktycznie wszystkiego. Gdzie byliśmy, co tu jest i jaką drogą tu przyszliśmy. Na całe szczęście nie poznał szczegółów- najprawdopodobniej sobie o nich zapomniał. Jeśli się dowie, że byliśmy w jakiś piwnicach gdy uciekaliśmy przed wściekłą panią Annie i że najprawdopodobniej przez nas szkoła runęła to już po nas. Na pewno nie wyszlibyśmy z tego cali. Na razie białowłosy szedł pewnym krokiem, co chwila pytając się jak głupi którędy należy iść. Uh...no tak. Zapomniałem - on jest głupi. Nareszcie doszliśmy do wyjścia. Ivan standardowo pomógł mi wyjść z dołu, na co nauczyciel wybuchł głośnym śmiechem.
- I co się pan tak śmieje...- spytał zniesmaczony chłopak, który za bardzo nie wiedział o co chodzi mężczyźnie.
- Serio? Na misjach zawsze bez problemu wszędzie wyłazisz, a tu masz problem z dziurą. - mówił dusząc się ze śmiechu.
- Nie bez problemu, bo z problemem i to wielkim. Jakby pan miał nieco ponad 160 cm to by się tak nie śmiał.
Ja jak i Ivan mieliśmy go serdecznie dość. Gdy znów zobaczył nasze spojrzenia skierowane w jego stronę od razu spoważniał, zdając sobie sprawę z tego, że już naprawdę przesadza. Odchrząknął i wyszedł z dziury.
- No to tak...odpuszczę wam. Dziękuję za wycieczkę. Do widzenia...- powiedział nieco zmieszany i odszedł jak najszybciej mógł.
- Nareszcie...-mruknął chłopak.- miałem dość tego bałwana. Ciągle tylko by się czepiał.
Przytaknąłem patrząc w stronę, w którą poszedł nauczyciel.
- Strasznie się zmienił...wręcz nie do poznania.- dodałem po nie całej minucie ciszy.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz