- Na serio nic nie pamiętasz? - zapytałem odwracając od niego wzrok.
- Mówię ci, że kompletnie nic. Pamiętam jak się kłóciliśmy, a potem już nic i nagle nie wiadomo dlaczego jestem w izolatce i X daje mi jakieś prace. Co tu się stało?
Albo on już wrócił do siebie, albo tylko udaje. Tym razem prawdopodobne było wszystko. Jeśli to on...czy powinienem mu powiedzieć o wszystkim co się wydarzyło? Chyba nie chciałbym znowu spotkać drugiego wcielenia Ivan'a. Zaatakowany wczoraj nauczyciel kazał mi przyjść po katanę zabraną wczoraj chłopakowi. Moim zdaniem to nie był dobry trzymać takie rzeczy w namiocie, podczas gdy dzieje się coś takiego, ale chyba X nie mógł patrzeć na ten kawał metalu, którym zostałby w nocy zabity.
- Wybacz. Muszę gdzieś iść...- mruknąłem, po czym wstałem i skierowałem się do wyjścia.
- Co? Ej, czekaj. Co ci się stało w ręce?
Zatrzymałem się na chwilę i przez ramię spojrzałem na chłopaka. Siedział oczekując na odpowiedź. Na chwilę obecną wolałem nic o tym nie wspominać...bynajmniej na razie. Pasowałoby jednak, żeby się o wszystkim dowiedział. Wyszedłem z namiotu zostawiając Ivan'a samego. To co się stało w nocy było naprawdę...dziwne. Nazwa tej choroby tylko parę razy w życiu obiła mi się o uszy. Po kim jak po kim, ale po Ivan'ie bym się tego nie spodziewał. Arthur "pojawia się" gdy Ivan czuje się zagrożony...przecież było tyle sytuacji, w których byśmy zginęli, a to coś dało o sobie znak dopiero teraz? Chyba nie kumam... Szedłem zamyślony całą drogę, aż w końcu wpadłem na stojącego nauczyciela, do którego zmierzałem. Od razu się cofnąłem i spojrzałem na niego, na co on...się uśmiechnął. Takiego czegoś na co dzień nie można zobaczyć, bynajmniej nie teraz.
- Chodź. Oddam ci to ustrojstwo bo nawet nie chce mieć tego w rękach.
- Na pewno jest to dobry pomysł?
- Cóż za różnica? Jutro od rana będzie zajęty.
- Jutro tak...ale jest jeszcze dzisiaj i noc.
- Trudno, ale chcę się tego pozbyć, a jak dobrze pamiętam to w sumie ty to przywlekłeś z domu, prawda?
- Ta...
- Nie wiem jak znaleźliście.
Mężczyzna wszedł do pomieszczenia, a ja postanowiłem poczekać na zewnątrz. Ciekawe czy wie całą prawdę. Powinien wiedzieć co nieco o uczniach. Na razie mówić nie będę. Może to była jednorazowa przemiana i szybko takie coś się nie powtórzy? Miejmy nadzieję. Biało-włosy wyniósł miecz i od razu mi go oddał.
- Na pewno nie chcesz iść do pielęgniarki?
- Już mówiłem, nie. Mogę iść.
- Tak, pewnie.
Od tamtej pory katana była widocznie nietykana przez nikogo. W jakim stanie była, w takim jest też teraz. Bez wahania ruszyłem w stronę namiotu.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz