Chłopak wyszedł z namiotu. Powiedziałem coś nie tak? Nie no, nie. Jak już coś mówię to często mi się to zdarza, ale nie tym razem. Chciałbym mu to wszystko powiedzieć, jednak nie wiem czy byłby to najlepszy pomysł. Niekoniecznie chciałbym spotkać znowu jego drugą osobowość, ale z drugiej strony...powinien o wszystkim wiedzieć. Jest to sprawa dość istotna, a Ivan wyraźnie sobie wmówił, że nie jest posiadaczem tej oto choroby. Nie mogłęm więc podejść i zacząć o tym gadać, bo mogłoby się to skończyć tak jak wcześniej. Nie przebywałem wcześniej za bardzo z innymi, więc nie miałem pojęcia jak teraz powinienem postąpić. Iść do niego, czy czekać jak wróci... W końcu zebrałem się i postanowiłem go znaleźć. Nie zajęło mi to długo. Siedział zamyślony pod drzewem. Zacząłem iść w jego kierunku.
- Hm? Co jest? - spytał na mój widok.
- Nic, co ma być? - spytałem tonem najmilszym jak potrafiłem.- nudziło mi się, więc przyszedłem.
Nie chciałem, aby myślał, że mam mu tą całą sytuację za złe. Przecież on jako on zrobił to nieświadomie. Mógł mimo wszystko kiedyś wspomnieć o tym wszystkim, a raczej o tym "wymyśle lekarzy". Przynajmniej potem nie byłoby żadnej afery, no ale cóż. Stało się, trudno, ale pewno szybko o tym nie zapomnę. Kiedyś podejmę się znowu tego tematu, jednak dzisiaj chciałem mu dać spokój. Siedział przybity i za bardzo nie wiedziałem czemu. Czyżby przejął się aż tak tym wszystkim?
- Coś nie tak? - zapytałem niepewnie, patrząc się na niego.
To było jedyne pytanie, które przychodziło mi do głowy, a chciałem w jakikolwiek sposób przerwać ciszę. Może powinienem go zostawić samego i w ogóle do niego nie przychodzić, ale już przyszedłem i nie wypadałoby tak po prostu sobie odejść.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz