Zazdrościłem chłopakowi, potrafił stać bezwyrazu, pewnie i cały dzień, a ja? Wylewały się ze mnie emocje. Nie potrafiłem zbytnio ich ukrywać, gdy mi się to na chwilę udało, wydobywały sie ze mnie innymi drogami. Czułem się może przez to gorszy? Nie wiem. Zatrzymałem się patrzac na chłopaka.
Mamy przejeb.ane. zerkałem to na niego, to na Szczypiora
- dzięki?-uniosłem brew, patrząc na niego.- teraz naprawdę mamy problem - dodałem i z pewnej odległości, długim patykiem zacząłem szturać nauczyciela. Nic, leży jak leżał. Popatrzylem na Seo-Joon'a.
- ja bardziej się nie zbliże... -mruknąłem - jeszcze na mnie skoczy - dodałem, jednak gdy chłopak podszedł i spróbował go obudzić, dalej nic.
- mam nadzieje że dostanie amnezji - wymamrotałem. W koncu głupi ma zawsze szczęście, nie? Dopiero po kilku, może kilkunastu minutach zobaczyliśmy oznaki życia. Niestety Kaspian, już gnał by komuś to zgłosić. Ku.rwa, pobiegłem by go zatrzymać. Dość już mamy problemów. Złapałem go za ramię, na co odtracił moja rękę.
- a gdzie ci tak śpieszno? - zacząłem zatrzymując go, co chwile patrzyłem w strone Seo-Joon'a chyba wymyślił jakąś bajke. Miałem taką nadzieje.
- iść zgłosić, wasz atak na nauczyciela -odpowiedział pewnie, na co znow go złapałem, by się nigdzie nie ruszał.
- myślę, że nigdzie nie idziesz -odpowiedziałem - jaki znów atak, wypadek. Taki jaki może spotkać każdego z nas. - wzruszyłem ramionami.
- widziałem i groźby nic ci nie dadzą.
- jakie groźby, ja się tylko martwie. Jeszcze coś ci się stanie. - zaśmiałem się trzymajac go. Minęło długie pol godziny, jak kaczka pomogla wstac nauczycielowi i gdzieś zaczął go prowadzić. - widzisz nic sie nie stało -poklepałem go po policzku. Wróciłem do przyjaciela. Zaprowadził go do pokoju. Polozyl na kanapie. Zimny konpres z apteczki... Czy coś.
- co mu powiedziałeś?- spytałem cicho.
Seo-Joon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz