- Grało się miło, a co do piwnic, to proponuję iść w nocy. Dziura w każdym momencie może zostać zasypana, więc wypadałoby się trochę pospieszyć z tym wszystkim.
- No tak...
- Znalazłeś coś?
Chłopak kiwnął potwierdzająco głową i zaczął wyciągać wszystko co ma. Piła, śrubokręt, sekator...może coś się nada.
- Nie raz widziałem gdzieś jakieś miecze, ale nie mamy dużo czasu, więc nie będziemy go marnować na szukanie tego żelastwa. Radzę wyjść koło godziny 23:30. Wtedy powinni wszyscy spać. Szczypior pewnie przez jakiś czas będzie miał wolne, więc inny nauczyciel pójdzie na zwiady. Nie wiemy który, ani o której godzinie, dlatego powinniśmy zachować szczególną ostrożność.
- Sądzisz, że który z nauczycieli będzie tej nocy pilnował porządku?
- Ciężko wyczuć. Szczypior na pewno odpada. Arthura raczej też nie zostawią na noc, ponieważ jest zbyt nierozgarnięty. Zostaje nam Annie, Lucas, no i oczywiście nasz X. Gdyby została pani Annie, to prawdopodobnie przeszedlibyśmy bez większych problemów - w nocy nawet z okularami mało co widzi. Z tamtą dwójką mógłby być większy problem.
- No dobra...ale sądzę, że ten biały pójdzie spać po takim dniu, więc zostaje nam w sumie tylko Miller.
- Jeśli będziemy uważać, mamy 80% szans na udane przejście pod tamto drzewo.
- Nie jest źle. Mamy jeszcze jakieś 3 godziny.
Miecze...chwila. Przecież gdy pakowałem wszystkie moje rzeczy przed przyjazdem tutaj, zaje.bałem z domu dwie lub trzy katany, które potem zostały mi odebrane. Wyszedłem z namiotu i skierowałem się w stronę schowka. Ivan poszedł za mną.
- Włazimy na górę.
Kiedy wygrzebaliśmy się na stryszek, zacząłem grzebać we wszystkich pudłach.
- Po co my tu przyszliśmy.
- Chcę odzyskać swoją własność.
Po ponad 30 minutach za pudełkami znalazłem materiał, w który zostały owinięte katany.
- Nareszcie...nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek je zobaczę, ani że będą przydatne w takich celach. - mówiąc to wstałem i zamachnąłem się jednym mieczem, obracając się przy tym w stronę chłopaka, który od początku stał w jednym miejscu. Drugi rzuciłem chłopakowi. - jak chcesz, to od dzisiaj może być twój, tylko uważaj i się tym nie zabij. - mówiąc to schowałem miecz do pochwy i zszedłem na dół.
Wyjrzeliśmy przez lekko uchylone drzwi - droga wolna. Poszliśmy zabrać wszystkie potrzebne nam rzeczy.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz