Gdy nauczyciele byli zajęci Ivan'em po raz drugi wkradłem się po latarki. Tym razem 'misja' została ukończona sukcesem. Nie czułem się dobrze z faktem, że chłopak dostał karę za mnie. Może i jestem złośliwy, ale w tej sytuacji to akurat ja zawaliłem. Chciałem wytłumaczyć całą sprawę i pomimo zmyślonej historii przekonać nauczycieli, że to jednak ja mam rację. Szansę na to, aby mi uwierzyli były praktycznie znikome. Znają moje podstępy, a samo moje podejście do nich i porozmawianie z własnej woli byłoby nienaturalnie. Mimo wszystko chciałem spróbować. Nie udało mi się nawet zbliżyć do któregoś z rozsądniejszych nauczycieli, ponieważ na drodzę stanął mi Szczypior (którego do rązsądnych ciężko wliczyć)
- Co ty tu jeszcze robisz, hm?! - powiedział nieco dziwnym głosem stając tuż przede mną, na co tylko skżywiłem wzrok. - co ci, język ucięli?! Nigdy nie gadasz nic, kompletnie NIC! Przecież to jest nie kulturalne, chociaż migowym byś się posługiwał. Jestem tym oburzony! Idź już sobie, bo nie mogę na ciebie patrzeć! - spojrzałem na niego niepewnie. Nigdy w życiu bym się tego po nim nie spodziewał. Nie wiedziałem, że aż tak mu zależy na kulturze, bo sam na co dzień robi co mu się tylko żywcem podoba, nie zwracając uwagi, czy komuś to przeszkadza. - nienawidzę różowego...- mruknął odchodząc, co mnie rozbawiło. Z resztą nie tylko mnie. W tym samym momencie usłyszałem za sobą śmiech kilkunastu osób. Nauczyciele nie byli mniej zaskoczeni. Patrzyli się na Szczypiora, jakby zobaczyli jakiegoś chodzącego pieroga, czy co kolwiek innego, co nie jest normalnym zjawiskiem. Spojrzałem na uczniów, którzy wciąż śmiali się, prawie dusząc się przy tym. Stwierdzając, że stanie tu nie jest najlepszym pomysłem, zacząłem iść gdzieś przed siebie. Nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić, więc postanowiłem wybrać się na dość długi spacer po całym obszarze szkoły. Chodząc tak już przez jakiś czas, usłyszałem dobrze znany mi krzyk, przez który chyba dałbym wszystko, żeby zamienić się miejscem z Ivan'em siedzącym w izolatce.
- AAAAAA!!!! Ptak morderca!!!!
Zza zakrętu nagle wyleciała jak strzała Christine, a za nią leciał Kuroi z rozbitą butelką. Dziewczyna zaczęła biegać wokół mnie, cały czas drąc mordę.
- Możesz się uspokoić, albo chociaż się zamknąć i biegać nie wydając żadnych dźwięków? - spytałem podirytowany
- Co?! Jak mam się uspokoić, skoro ten ptak jest opętany i chce mnie zabić?!
- No i? Byłby przynajmniej spokój.
- Bardzo śmieszne, wiesz?!
- Wiem...
- HA, HA! Tylko ciekawe co ty byś w takiej sytuacji zrobił?! - wrzeszczała biegając dalej w kółko.
Wyciągnąłem rękę w kierunku ptaka, na co usiadł mi na ramieniu. Odszedłem zostawiając tą wariatkę w wyraźnym oszołomieniu. Chwilę potem usłyszałem znów jej krzyk, gdy się odwróciłem była już daleko ode mnie. W końcu będzie trochę spokoju.
Zacząłem się kręcić koło naszego namiotu. Po pewnym czasie zauważyłem Ivan'a.
- Dużo mnie ominęło?
- Nooo...tak jakby?
- Ehh
- Wiesz, że nie musiałeś.
- Czego nie musiałem?
- Zwalać tego na siebie. To była moja wina. Wyjebałem się o próg w drzwiach i tyle. Nie miałeś na to wpływu, ale w końcu mam te latarki.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz