- Nie mam pojęcia...- spojrzałem na mapę.
Niestety ani na mapie, ani w liście nie było żadnych informacji o przejściu z kapliczki na klif.
- Proponuję się rozejrzeć.
Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, ponieważ chłopak od razu poszedł gdzieś w bok. Rozejrzałem się i stwierdzając, że nie ma lepszego rozwiązania, poszedłem za chłopakiem. Po pewnym czasie w oddali ujrzeliśmy wielką, szarą ścianę. Przyśpieszyliśmy na jej widok. Nagle zerwał się wiatr, który z każdą chwilą stawał się silniejszy. Bez wcześniejszego zastanowienia, otworzyliśmy drzwi i przeszliśmy na ich drugą stronę w nadziei, że chociaż uchronimy się od wiatru. Wielkie, stalowe drzwi zatrzasnęły się za nami. Popatrzyliśmy przed siebie. Rzekomy budynek nie posiadał dachu. Jego środek przypominał labirynt, a raczej był labiryntem. Ściany i podłoga były betonowe, a jego korytarze wąskie. Huragan wciąż stawał się coraz silniejszy, co uniemożliwiało nam wysłanie Kuroi'ego, aby doprowadził nas do wyjścia. Ivan niepewnie ruszył przed siebie, a ja za nim. Po paru minutach pogoda była jeszcze gorsza. Oprócz gwałtownego wiatru, z nieba zaczęła padać mrzawka, która w mgnieniu oka przerodziła się w istną ulewę. Przed nami ujrzeliśmy właz. Mimo, iż nie był to najlepszy pomysł, weszliśmy. Znaleźliśmy się w jakiś piwnicach, albo...lochach? Zatrzymaliśmy się przy jednych z wielu drzwi.
- Wchodzimy? - spytał
- Możemy zaryzykować.
Otworzyliśmy drzwi. Cicho, ciemno i...pusto? Na pierwszy rzut oka cela wydawała się zupełnie pusta. Dziwny odgłos, przypominający syczenie dobiegał ze środka:
-Ssssshssssssaa
Wyciągnąłem latarkę i poświeciłem w jej róg. Naszym oczom ukazał się człowiek, o ile można było nazwać go człowiekiem. Na oko miał trzydzieści-pare lat. Miał brązowe włosy do ramion. Gdy tylko zareagował na światło odwracając głowę w naszą stronę, jego oczy niespodziewanie zaczęły się świecić.
- Co tu jest grane?! - zapytał z nutą zdziwienia w głosie Ivan.
Tajemniczy człowiek wstał z podłogi i zgarbiony zaczął biegać po całym pomieszczeniu. Nagle znów rozległo się syczenie. W pewnym momencie zjawił się niebezpiecznie blisko nas. Cofnęliśmy się i zamknęliśmy drzwi, przycinając przez przypadek mu rękę.
- Agggggghhhgauuu!!
Ochyliłem drzwi, aby był w stanie wyjąć rękę. Zamiast ponownego atakowania leżał plackiem przy drzwiach. Zamknąłem je z powrotem i bez zbędnego zastanawiania ruszyliśmy ku wyjściu. Liczyliśmy na chociażby maleńką poprawę pogody, jednak nic z tego. Zamknęliśmy właz i poszliśmy dalej.
- Nie wiem czy są jakiekolwiek szanse, abyśmy jeszcze dzisiaj się stąd wydostali...-mówił zamyślony chłopak. Jego wypowiedź przerwał jednak odgłos piły łańcuchowej.
Odwróciliśmy się za siebie. Zza zakrętu nagle wybiegł psychopata z piłą, którego spotkaliśmy wcześniej w podziemiach.
- Co kurwa?! - jego widok był ostatnim widokiem jakiego mógłbym się spodziewać.
- To on nie umarł?!
Zaczęliśmy biec, skręcając w pierwsze lepsze korytarze. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, nad nami nagle pojawiła się niewyobrażalnie wielka fala. Na jej widok cała nasza trójka się zatrzymała. Tsunami było gwarantowane.
<Ivan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz