Stałyśmy w miejscu, przyglądając się wspólnie temu miejscu, lecz po jakieś chwili dziewczyna opuściła mnie, by podejść do niewielkiego jeziorka, gdzie zaczęła przyglądać się tafli wody, która delikatnie się poruszała, pomimo braku wiatru. Chwilę później blond włosa przykucnęła przy brzegu, by móc błądzić dłonią po wodzie, kręcąc na jej powierzchni okręgi. Uśmiechnęłam się do siebie i wkładając ręce do kieszeni, podeszłam do niej. Stanęłam przy jej boku, również wpatrując się w powierzchnię, na której widniały nasze odbite sylwetki. Przez chwilę byłam skupiona na swojej osobie, lecz po tym ukradkiem przeniosłam spojrzenie na dziewczynę. Miała spokojny wyraz twarzy, jakby zabawa z wodą sprawiała jej wiele szczęścia, ale również ją uspokajała. Przez to nie miałam zbytnio chęci, by ją od tego odciągać, ale wiedziałam, że miejsce przez swoją urodę przyciągało wiele osobistości, a niezbyt chciałam spotykać się z kimś jeszcze. Chrząknęłam cicho, lecz na tyle, by zwrócić na siebie jej uwagę.
- Widzę, że ci się tu spodobało -zaczęłam, nie odrywając spojrzenia od jeziorka.
- Tak... I to nawet bardzo -odpowiedziała, zwracając się w tę samą stronę co ja.
Odchyliłam głowę do tyłu, powodując, że krótkie kosmyki połaskotały moje policzki.
- Czyli dobrze, że cię tu zaprowadziłam -westchnęłam, obserwując zamknięte drzwi -Ale może jednak przeniesiemy się do kolejnego pomieszczenia? -mówiąc to, szybko zwróciłam głowę w jej stronę, oczekując jej zgody -Usiądziemy i pogadamy. Nie, żeby coś, ale wyglądasz na mocno zagubioną -mruknęłam cicho, na co ona się delikatnie zaśmiała, kiwając przy tym głową.
- Masz rację, jestem zagubiona, w końcu to mój, no cóż, pierwszy dzień tutaj... -mówiąc to, wydawało mi się, że pobladła, a jej mina stała się taka jakby smutna.
Pewnie drażliwy to do niej temat, ale dla kogo by on nie był? Jakby tego było mało, jest to swego rodzaju więzienie, z którego naprawdę mało kto wychodzi. W sumie nie słyszałam, żeby komuś udało się stąd uciec bez żadnej szkody.
Skinęłam głową i już miałam coś powiedzieć, aż nagle coś mi przerwało. Głosy. Wiedziałam, że długo byśmy tutaj same nie posiedziały, ale nie sądziłam, że to będzie aż takie krótkie. Alena wstała i również spojrzała na drzwi, co tylko utwierdzało mnie w fakcie, że sobie tego odgłosu nie wymyśliłam. Po jej ostatnim zachowaniu sądziłam, że również nie chce obecnie nikogo spotykać, dlatego dotknęłam jej ramienia. Zrozumiała mnie bez słowa, bo sama zaczęła kierować się w stronę przestarzałych i ledwo widocznych drzwiczek prowadzących do odnogi tego pomieszczenia. Ruszyłam za nią i już po kilku chwilach byliśmy za ścianą. Odeszłyśmy jeszcze na kilka metrów, aż w końcu mogłyśmy usłyszeć, że jakaś grupka wchodzi do sali, w której jeszcze niedawno przesiadywałyśmy. Nie powiem, ucieszyłam się z tego powodu. Wtedy usłyszałam głos pochodzący od mojej towarzyszki. Dźwięk oznaczał zachwycenie, a przynajmniej tak o nim myślałam, tym bardziej patrząc na jej zachowanie. Niebieskooka czym prędzej podeszła do okna i opierając się o drewniane wykończenia, spoglądała na świat spoza murów. Nawet ten deszcz nie mógł przeszkodzić w tym pięknym widoku. Również podeszłam do okna, lecz przed nim samym skręciłam w lewo, gdzie znajdywała się stara, drewniana ławeczka, która jakiś czas temu została rozmontowana ze szkolnego ogrodu. Usiadłam na niej i niemalże od razu do moich uszu dotarło skrzypienie jej nóg. Z jednej strony dobrze, że można na czymś usiąść, lecz z drugiej, jest to dość niebezpieczne, bo nie wiadomo ile i co może wytrzymać. Ostrożnie poprawiłam się na siedzeniu, po czym wyjrzałam przez okno, delektując się ponurym, lecz równie wspaniałym widokiem. Poczułam, jak mimowolnie na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
- Skąd znasz takie miejsca? -do moich uszu doszedł głos Aleny. Była oparta o parapet, co równało się z jej niewielkim zgarbieniem.
- Lubie ciszę -odpowiedziałam krótko, lecz prawdziwie. Jeżeli miałabym wybierać między tłumem a wieczną samotnością, bez większego wysiłku wybrałabym tę drugą opcję. Dziewczyna jednak na moją odpowiedź zaczęła się delikatnie śmiać.
- Przepraszam, ale to trochę dziwne, przecież zabrałaś mnie ze sobą -stwierdziła, odwracając się w moją stronę.
Miała rację. Właśnie sama sobie zaprzeczałam. Przymknęłam oczy i westchnęłam przeciągle. Jak niby miałam na to odpowiedzieć, jak sama nie znałam przyczyny? Nieraz naprawdę nie mogę siebie samej zrozumieć.
- Taki kaprys -rzekłam bez dłuższego zastanowienia.
<Alena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz