niedziela, 17 marca 2019

Od Nidry C.D ktoś

Szłam przez ciemne, pokryte czarną masą, korytarze. Co parę kroków pojawiało się rozwidlenie na boki, lecz ja wciąż brnęłam przed siebie, jakby coś podświadomie podpowiadało mi, że na końcu tego długiego korytarza coś na mnie czeka. Z chwili na chwilę to uczucie pogłębiało się, powoli odbierając mi oddech. Po kilku następnych metrach musiałam już opierać się o ściany, bo nie byłam w stanie utrzymać się samodzielnie na nogach. Przed kolejnym skrzyżowaniem korytarzy oparłam się ramieniem o najczystsze miejsce na murze, łapiąc się na klatkę, jakby właśnie to miało mi pomóc zaczerpnąć, choć odrobinę więcej tlenu. Sterczałam w jednym miejscu przez krótką chwilę, aż w końcu odepchnęłam się dłonią od ściany i ponowiłam swoją podróż. Nie mogłam się poddać, nie teraz, gdy jestem już przy samym końcu, a przynajmniej tak to czułam. Po minięciu zakrętów oczy zaczęły mnie zawodzić, a wszystko przede mną się rozmazywało. Nie, to nie może być tak, nie może być koniec. Zacisnęłam mocniej zęby i pomimo powolnego tracenia widoczności, wciąż parłam przed siebie. Skąd u mnie ta determinacja? Nawet nie pamiętam, jak się tu znalazłam. Nie mam pojęcia co to za miejsce, lecz za wszelką cenę chcę dojść do końca. To nie miało sensu. Stanęłam w bezruchu. Patrzyłam w powoli wirującą ziemię, która prowokowała moje oczy do zamknięcia. W końcu się poddałam. Przymknęłam powieki i opadłam na kolana. W jednym momencie poczułam okropne zmęczenie, lecz z drugiej strony było to coś dziwnego, niespotykanego. Nim się zorientowałam, leżałam już na brudnym, czerwonym dywanie. Rozwarłam delikatnie powieki i zauważyłam, że wokół mnie rozpościera się jakiś dziwny, szary dym. Trucizna? Uśmiechnęłam się bezradnie. Czyli to mój koniec? Kątem oka ujrzałam jeszcze zbliżającą się do mnie czarną postać. Chciałam zacząć krzyczeć, ale nie mogłam. Czułam, jakby coś owijało moją szyję. Chrząknęłam cicho i ponownie zamknęłam oczy, tym razem na dobre.
Obudził mnie krzyk dobiegający zza drzwi do mieszkania. Otwarłam leniwie oczy, spoglądając w stronę kasztanowych wrót, czekając tylko na jakąś ofiarę, która by się tylko ośmieliła tutaj wejść. Głosy zaczęły się jednak obniżać, jakby osobę odpowiedzialne za hałas oddalały się z tego miejsca. Westchnęłam ciężko i odwróciłam swe ciało, żebym mogła leżeć na plecach. Wykonując tę czynność, zarzuciłam lewą rękę na oczy, osłaniając je przed upartymi promieniami słońca.
- Kto niby powiedział, że ludzie są wspaniali? -syknęłam pod nosem.
Miałam jednak na tyle szczęścia, że nie byłam zakwaterowana z kimś jeszcze, bo nie sądzę, żebyśmy długo przetrwali.
Po długiej walce z umysłem, w końcu zwlokłam się z posłania i skierowałam się do łazienki, zabierając przy tym czyste ubrania. Wchodząc pod prysznic, przypomniałam sobie o tym, co się wydarzyło. Dotknęłam wpierw swojej klatki, po chwili jednak przeniosłam dłoń na szyję.
- Sen, co? -mruknęłam do siebie, zamykając oczy i opierają się o ścianę.
Poranna toaleta w moim dzisiejszym wydaniu trwała dość długo, bo aż godzinę, przez co spóźniłam się na poranne zajęcia. Nie byłam jednak zbytnio zainteresowana, to też nie czułam jakieś większej skruchy. Idąc korytarzem, nadal rozmyślałam o śnie, a raczej jego znaczeniu. Ciemny korytarz, gaz i jakiś człowiek. Tak pochłonęłam się w myślach, że nawet nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam. Nieznacznie odbiłam się od tej osoby. Łapiąc się za głowę, spojrzała ukradkiem w jej kierunku.

<Ktoś?>
  Przepraszam za wykonanie, ale długo niczego nie pisałam : D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów
CREDITS
Art Texture1 Texture2