- nie patrz tak na mnie. - zacząłem z lekką pretensją- muszę się czymś zająć - dodałem uśmiechając się krótko. Położyłem się na swoim miejscu. Przesiedziałem ostatnie pół roku w małym pomieszczeniu, bez dostępu do mediów. Chyba normalne, że gdy znów straciłem nie tyle książki, jak i ołówki, kartki to znalazłem sobie takie hobby. Jego ciągnąć już tam nie będę, skoro sam dałem rade. Kilka zadrapań... Chociaż?
- poza tym, ciekawi mnie to, co się tam działo. Nie ma tutaj nic ciekawszego - usmiechnąłem się, patrząc w stronę kaczki. - ty mało mówisz, siedzisz cicho. Nie będę się więc interesować tobą. Prócz zapisków, znalazłem dwie, nie otwarte butelki koniaku. -przysunąłem do siebie torbę - a skoro tamten człowiek nie był stąd, musi być też drugie wyjście. - mruczałem - drugie wyjście, dzięki któremu mógłbym stąd uciec. Nie być kontrolowany, nie czuć się jak w wielkiej klatce, wolę być bezdomnym, żebrującym na ulicy, a siedzę tutaj. Bezdomny ma więcej szacunku u innych. - wymamrotałem wyciągając zeszyt. Popatrzyłem na niego. - nie zdziwię się, jeśli tego nie zrozumiesz. Całe twoje życie toczy się tutaj. Wrzucili Cię do tego miejsca, jak byłeś mały. - skończyłem, przeglądałem dalej notatki.
- skąd ta pewność, że nie był stąd? Przecież nie wiemy kim był.
- ale to optymistyczna opcja
- no właśnie, nie wiemy co tam jest.
- pieprzysz - zaczalem ironizować.
- nic nie znaleźliśmy, po mimo tylu zejść. Więc pewnie nie znajdziemy, a wejście zostanie zasypane.
- tsa - zgodziłem się. - pisał tutaj o swoich eksperymentach, jak o dzieciach - zaśmiałem się. - porywał uczniów, którzy schodzili do piwnic. - mruczałem czytając dalej - czyli jakbyśmy nie uciekli, to mielibyśmy rękę ekstra czy noge - zaśmiałem się.
- skąd uciekli? - naszym oczom ukazał się X. Super.
- nie podsłuchuje się - mruknałem. Rzucił papiery, pewnie dotyczące mojego odwołania. Cierpliwie czekałem aż wyjdzie
<Seo-Joon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz